Nie bylibyśmy z Panem sobą, gdybyśmy się poddali i nie zrealizowali planów, po tym, jak nie wypaliły za pierwszym razem. Toteż gdy nadarzyła się kolejna okazja zrealizowania sesji zdjęciowej w plenerze, wykorzystaliśmy ją bez wahania.
Tak jak poprzednim razem, znów uszykowałam wszystko, co Pan polecił spakować; koc, uszka, plug z ogonkiem, czarne zakolanówki... Dodatkowo zabrałam czarną maskę, czerwone prześwitujące body i czerwony komplet bielizny.
Po nieudanej przygodzie z bagażnikiem, nie spodziewałam się powtórki tak szybko ... a jednak! Pan tak bardzo żałował, że ostatnim razem nie zrobił zdjęcia, iż postanowił ponownie zrobić sobie i mi tę przyjemność.
Tym razem jednak, by zrealizować, plan zatrzymaliśmy się w miejscu, gdzie były nikłe szanse na to, że ktoś będzie przejeżdżał, czy przechodził obok. Wjechaliśmy na leśną dróżkę prowadząca pod pomnik miejscowych ofiar 2 wojny światowej. Pan wysłał mnie na zwiedzanie, a sam przygotował wszystko, co niezbędne do realizacji przewozu niewolnicy.
Gdy wszystko było już gotowe, zaczęło się dekorowanie łańcuchami i kajdanami własności Pana, czyli mnie. Rozebrana do naga patrzyłam, jak Pan zakłada mi kajdany na ręce i nogi, po czym elementy łączy długim łańcuchem. Unieruchomienie tym razem było nieco inne, gdyż moje ręce wylądowały za plecami. Gdy już byłam odpowiednio przystrojona, Pan dodał wisienkę na torcie, wkładając mi do ust knebel z dildo, które wypełniło moje usta.
Potem Pan ustawił mnie wśród drzew, by zrobić kilka zdjęć swojego dzieła. Komary latały wokół mnie, a ja starałam się stać grzecznie, ustawiając się do obiektywu aparatu. Po wykonaniu fotografii Pan wrzucił mnie do bagażnika, w którym ponownie wykonał kilka zdjęć, po czym pomógł mi się w nim położyć. Myślałam, że zaraz klapa się zatrzaśnie i ruszymy, Pan jednak wpadł na jeszcze jeden pomysł - założył mi opaskę na oczy, odcinając w ten sposób jeden ze zmysłów.
Trochę się wystraszyłam, czy nie spanikuję, co poskutkowało tym, że gdy bagażnik się zamknął, poczułam, że ciężko mi się oddycha przez knebel, który miałam wepchnięty aż po gardło. Ten uniemożliwiał zgłoszenie tego Panu. Na szczęście Pan dba o moje bezpieczeństwo, dlatego też kajdanki które miałam na rękach pozwalały na odpięcie ich w razie takiej konieczności. Uwolniłam więc jedną z rąk i wyjęłam knebel z ust. Wtedy bagażnik nagle otworzył się; Pan jeszcze raz chciał się upewnić, czy wszystko OK. Przeprosiłam więc Go za psucie zabawy i zgłosiłam, że w pozycji leżącej, będąc zwinięta w bagażniku, ten knebel znacząco utrudnia mi oddychanie. Pan zrozumiał to i nie włożył mi go z powrotem, ale nakazał też, bym więcej sama rąk nie odpinała z kajdan.
Bagażnik ponownie się zamknął, a po chwili samochód ruszył. Prawie natychmiast poczułam płynące po udach soki z mojej pulsującej z podniecenia cipki, co nakręcało mnie jeszcze bardziej. Podróż trwała dłuższą chwilę i tym razem nie zakończyła się niespodziewanym zwrotem akcji. Gdy Pan otworzył bagażnik, miałam wrażenie, że chwilę mi się przygląda. Przez opaskę, którą miałam na oczach nie widziałam nic, więc były to tylko moje domysły. Po chwili poczułam jego dłoń między udami.
-Oj podobało Ci się, moja Zdziro – skomentował, czując jak bardzo jestem mokra.
Po chwili poczułam silne ręce mojego mężczyzny, które pomogły mi wydostać się z bagażnika, co nie było proste, bo byłam nieco ścierpnięta.
Pan zdjął mi opaskę, i przez krótką chwilę raziło mnie światło. Gdy moje oczy się już przyzwyczaiły, spojrzałam na Niego. Na Jego twarzy malowało się zadowolenie i pożądanie.
-Chciałabyś, żebym Cię teraz zerżnął, prawda?
-Tak - odpowiedziałam cichutko z powodu zawstydzenia.
-To za chwilę. - uśmiechnął się, a Jego oczy błyszczały - Zrobimy jeszcze kilka zdjęć. Poza tym, Sunia musi zasłużyć na orgazm i pokazać, jak bardzo go chce.
Po wykonaniu kolejnej serii zdjęć mnie w łańcuchach Pan dał mi do zrozumienia, że chce, bym wzięła jego kutasa do ust, za co wzięłam się z zapałem. Męskość mojego Mężczyzny wypełniała moje gardło, a ja starałam się dać Mu jak najwięcej przyjemności. Pan przerwał mi jednak, bo już miał inne plany.
-Teraz Suczko pójdziemy na spacer. - Pan uwolnił mnie z łańcuchów i podał mój plecak. - Mam nadzieję, że zabrałaś to co trzeba.
Po chwili ubrana byłam w czarne zakolanówki, które dostałam od Pana i uszy zwierzaka, które kupiłam będąc z Panem na Pyrkonie. Obrożę zaś miałam już na szyi od wyjścia z domu. Do pełnego stroju brakowało już tylko ogonka.
-Oprzyj się o samochód i wypnij się Suniu.
Spełniłam polecenie, a Pan włożył mi korek z ogonkiem w ciasną dziurkę odbytu.
Po chwili zapiął też smycz, po czym pociągnął za nią, dając mi znać tym gestem, bym przyjęła pozycję na czworaka.
-No to idziemy...
Pan prowadził mnie, pociągając za smycz i kierując, w którą stronę mam za nim podążać.
-Teraz idź przodem, przede mną.
Robiłam co kazał, a Pan w tym czasie robił zdjęcia.
-Śliczna sunia z Ciebie. Wstawimy później któreś z tych zdjęć na FL.
- Tak! – ucieszyłam się.
Po krótkim spacerku Pan podprowadził mnie do auta, pociągnął za smycz, bym się podniosła, po czym oparł mnie o maskę samochodu. Jego dłoń sięgnęła między moje nogi.
-Mmmm, jaka mokra! – wymruczał zachwycony, po czym oblizał swoje palce z moich soków. Nie mogłam się doczekać, kiedy Jego kutas znajdzie się we mnie. Byłam bardzo podniecona, a moja cipka pulsowała, domagając się, by ją wypełnić męskością Pana.
Pan wszedł we mnie, tak jak lubię najbardziej, zdecydowanie i mocno. Nie trzeba mi było dużo, bym osiągnęła szczyt rozkoszy. Przyjemna fala rozlała się po moim ciele... Najpierw jedna, potem druga i jeszcze jedna.
O Boże, czy ja dam radę utrzymać się na nogach, zanim Pan dojdzie - pomyślałam. Zdążyłam dojść jeszcze raz, a zaraz po mnie i Pan. Jego ciało przywarło do mnie. Czułam się spełniona. Gdy już Pan się wyprostował, za Jego zgodą wyciągnęłam korek. Przeszliśmy na tył samochodu, Pan oparł się o bagażnik.
-To pokaż, co tam jeszcze ze sobą wzięłaś. Obiecałem Ci przecież sesję zdjęciową.
Wyciągałam kolejne zabrane ze sobą fikuśne ciuchy, ale jakimś dziwnym trafem, po tak intensywnych doznaniach chwilę wcześniej, nie miałam żadnych pomysłów na fotki. Pan więc przejął inicjatywę, podpowiadał jaką pozę przyjąć do zdjęć i w jakiej scenerii. Bardzo dobrze wiedział, jak ustawić mnie do nich, by uwydatnić wszystkie moje atuty. Wpadł też na genialny pomysł zrobienia zdjęć pod słońce. Te, zaraz po zdjęciach zwierzaka, podobały mi się najbardziej. Wyszły wręcz magicznie. Po wykonaniu naprawdę sporej ilości zdjęć, Pan pokazał mi wszystkie.
Niestety czas szybko uciekał, a i pojawiły się komary, dlatego nie było wyjścia, i trzeba było wracać do domu. Tym razem jednak wracaliśmy z pamiątkami w postaci cudownych fotek, wymyślonych i wykonanych przez Pana.
Komentarze
Prześlij komentarz