Od jakiegoś czasu, dużo mówiłam Panu o pragnieniu sesji zdjęciowej w klimacie BDSM, i o tym, że chciałabym wykonać je w nietypowym miejscu i z udziałem osób trzecich... Podzieliłam się nawet kilkoma pomysłami, które Panu bardzo przypadły do gustu. Pan również przedstawił mi kilka pomysłów, które chciałby zrealizować. Obojgu nam podoba się myśl o zrobieniu takich zdjęć w lesie. Takich zwykłych, w warunkach domowych, mamy całą masę. Pan zaproponował swojego znajomego fotografa, który taką sesje dla nas by wykonał, przy okazji karmiąc moją naturę ekshibicjonistki. Od samego początku jednak, los wcale nie chciał nam pomóc w realizacji naszych pomysłów. Pierwszym problemem był brak czasu... Oboje z Panem pracujemy. On w ciągu dnia, ja w nocy. Fotograf też dysponuje ograniczonym czasem. Zgrać więc 3 osoby nie jest łatwo. Gdy się to w końcu udało, akurat nawaliła pogoda, trzeba więc było plany przełożyć.
W końcu udało się wszystko zgrać, mieliśmy już termin, czas odpowiadał każdemu, pogoda zapowiadała się wręcz cudowna. Idealna na bieganie nago po lesie. I tu pojawiła się kolejna przeszkoda. Wizja fotografa nie pokrywała się z nasza. Zależało nam na prostych zdjęciach w stylu BDSM - sam bowiem fakt, że zdjęcia będzie pstrykał mężczyzna, którego zobaczę pierwszy raz na oczy, bardzo mnie podniecał, a o to w tym wszystkim nam właśnie chodziło. Niestety, fotograf miał wizję artystyczną, którą koniecznie chciał zrealizować. Co nieco popsuło by nam to zabawę, a zmienić chciał też koniecznie godziny robienia zdjęć, na co zgodzić się nie mogliśmy - ze współpracy więc zrezygnowaliśmy.
"Pomyślimy o innym fotografie, a na razie sam zrobię Ci zdjęcia. Czy moja suczka jest gotowa mi pozować? Ma ogonek, zakolanówki i uszka? Zrobimy zdjęcia zwierzątka w lesie" – odpowiedź mogła brzmieć tylko "Tak!!!"
Między rozmowami o zdjęciach klimatycznych przewijały się też inne tematy. Jednym z nich było marzenie erotyczne, jakie zrodziło się w mojej główce już dość dawno. Pan postanowił więc zrealizować je przy okazji zdjęć. Nie wiedzieliśmy tylko, że nic nie potoczy się według planu…
Na umówiony termin założyłam czarną letnią sukienkę … tylko. Specjalnie taką, którą można łatwo zdjąć i szybko założyć w razie potrzeby. Ubierając się w nią nie wiedziałam, że to się baaardzo przyda…
W plecaku spakowane miałam wszystko, co było potrzebne do zrobienia zdjęć zwierzaka w lesie według wizji Pana, a dodatkowo kilka kompletów różnorakiej bielizny. Do tego korki analne, w tym jeden na pilota, sexy maskę, duże dildo i obrożę. Pan polecił mi też zabrać ze sobą koc.
Jakaż ja byłam podekscytowana wychodząc z domu z Panem…
"Nie mam na sobie majtek" - zwróciłam się figlarne do Pana, zamykając drzwi od mieszkania na klucz. Wszystko mi było jedno, czy ktoś to może usłyszeć.
"To dobrze moja zdziro" - wyraz twarzy Pana zdradzał, że ciągle nad czymś myśli - wiedziałam więc, że coś planuje, a podekscytowanie wciąż rosło.
Gdy tylko wsiedliśmy do samochodu, Pan polecił, bym założyła obrożę na szyję. Nie trzeba było mi tego dwa razy powtarzać.
Wyjechaliśmy kawałek za miasto, przejechaliśmy przez kilka pobliskich wsi, skręciliśmy w dróżkę, po bokach której były pola. Ku mojemu zdziwieniu, Pan zatrzymał się na poboczu i zaczął wysiadać.
"A Ty na co liczysz? Wysiadaj!"
"To nie las, a tam w oddali widzę domy, tu będziemy robić zdjęcia?"
Pan jednak nie odpowiedział. Udał się na tył samochodu, gdzie leżał jego plecak i zaczął wyciągać z niego łańcuchy, karabińczyki i metalowe kajdanki. Stałam obok Niego obserwując go bacznie.
"Uwaga jest ciężki" – powiedział, po czym do kółka przy obroży przypiął gruby metalowy łańcuch.
"O mamo, rzeczywiście" – bawiłam się łańcuchem, gdy Pan zakładał mi na nogi kajdany.
"Panie, rowerzystka jedzie" - Pan rozejrzał się po czym stanął tak, by zasłonić ciałem to, co mam na sobie. Rowerzystka przejechała, a chwilę później jakieś auto. Pan otworzył bagażnik i rozłożył w nim koc. Już wiedziałam, jaki ma zamiar, i że moje marzenie erotyczne właśnie za chwilę się spełni. Rozejrzał się dookoła, czy nikt nie jedzie, po czym szybko odpiął łańcuch i zdjął ze mnie sukienkę. Stałam więc zupełnie naga przy aucie w środku pola! Pan w błyskawicznym tempie zapiął mi kajdanki na ręce, oplatając mnie łańcuchem i przypinając go do kajdanek na rękach, nogach i z powrotem do kółka przy obroży.
"To teraz spełnimy marzenie mojej zdziry" – powiedział, po czym delikatnie popchnął mnie do wnętrza bagażnika. Szybko wślizgnęłam się cała do środka.
"Najlepiej połóż się na boku" - zrobiłam jak Pan polecił, moja cipka pulsowała, a serce łomotało. Chwilę później klapa bagażnika zamknęła się.Przez chwilę zastanawiałam się, czy nie da o sobie znać klaustrofobia. Wiem jednak, że gdyby coś się działo, Pan na moje zawołanie mnie wypuści, dlatego opanowałam strach, a skupiłam się na doznaniach. W bagażniku było mega gorąco, ale w sumie wygodnie. Auto ruszyło, a z mojej cipki zaczęły płynąć soki. Czułam, jak ciekną mi po udzie. To wszystko było takie podniecające. Nie wiedziałam gdzie jedziemy, byłam skuta łańcuchami.
Nagle po chwili usłyszałam głos Pana. Nie słyszałam wszystkiego, ale słyszałam, że jest zdenerwowany i prosi kogoś do telefonu.
"Zapaliła mi się kontrolka … Jedzie, ale czy jak wyłączę silnik to odpalę go na nowo.." - z urywków tego co słyszałam, zrozumiałam tylko tyle, że auto nawala. Kurczę, Pan gra, żebym się dodatkowo podnieciła potrzebą nagłego zatrzymania i wychodzenia w takim stanie z auta, czy to serio się popsuło? Strach mieszał się z podnieceniem... Moja cipka nadal pulsowała...
Nagle auto się zatrzymało. Słyszałam, jak Pan wysiada z auta pomimo, że silnik cały czas pracował. Bagażnik uchylił się minimalnie. "Mordka słyszysz mnie?"
"Tak" - odpowiedziałam.
"Porozpinaj się, auto się popsuło, musisz dyskretnie z niego wyjść" - oznajmił Pan, po czym zamknął bagażnik.
Zaczęłam pospiesznie się rozpinać, a Pan w tym czasie złożył tylne siedzenie, tak by dało się wyjść z bagażnika na tył auta. Udało mi się z niego wygramolić.
"Ubierz się szybciutko" - Pan podał mi sukienkę, a ja pospiesznie ją założyłam. Staliśmy na poboczu, nieopodal były domostwa. Co by było gdyby ktoś mnie zobaczył wychodzącą z bagażnika? Pan odszedł od auta, a ja poszukałam w plecaku majtki i je założyłam pod sukienkę.
Po chwili Pan wrócił ze swoją kuzynką i jej mężem. Ledwo mogłam powstrzymać śmiech... Jestem też niemal pewna, że moje policzki rumieniły się. Z dalszej wycieczki niestety wyszły nici. Autem udało się podjechać tylko na podwórko budynku, w którym mieszkają krewni Pana. Byliśmy zmuszeni poczekać na kogoś, kto zabierze nas do domu, zaprosili nas więc do siebie. Miałam wrażenie, że ciągle się rumienię, a na myśl o tym, jak podróżowałam, ciągle się uśmiechałam. Panu też wyraźnie się to podobało, bo gdy kuzyn zażartował, by przerzucił się na rower, Pan odpowiedział ripostą która sprawiła, że znów zalała mnie fala wstydu.
"Nie, na rower nie, bo rowerem to co najwyżej na bagażniku ją przewiozę, a nie w nim."
Gdy przyjechał nas sąsiad Pana, by zabrać nas do domu, podczas gdy ten pakował plecak Pana do bagażnika, zajrzałam do jego wnętrza. Wówczas padł kolejny żart, który dla mnie miał podwójne znaczenie.
"Nie tu, spokojnie, siadaj jako pasażer" - wyszczerzyłam na ten docinek zęby, udając się do tylnych drzwi auta. Pan oczywiście chwycił żart i zaraz usłyszałam "No, Mordka tym razem Ci się upiecze"…
Uwielbiam takie żarty, które pozwalają na przenikanie klimatu do świata codziennego, nikt wówczas nie ma pojęcia, jak te słowa na mnie działają - a potrafią sprawić, że zalewa mnie fala podniecenia, o czym wie tylko Pan i ja.
Tak oto zakończyła się nasza wycieczka... Niestety, nie mamy ani jednego zdjęcia z tych wydarzeń. Pan bardzo żałował, że nie zrobił mi fotki zanim zamknął bagażnik, gdy już się w nim znalazłam. Dla mnie natomiast, jest to szansa na powtórzenie tej przygody... 😈
Komentarze
Prześlij komentarz